Pies też człowiek
Aleksander Świerkot to licencjonowany dogoterapeuta z kilkuletnim doświadczeniem. Tak mówi o swojej pracy z Cleo, Zoyą i Carmen:
Ważna jest interakcja, kontakt emocjonalny. Pies jest przyjacielem człowieka od wieków, ważna jest przewidywalność jego zachowań… dlatego do tej pracy wybrałem Border Collie… to psy szczególnie emocjonalne, wrażliwe, czasem potrafią się nawet obrazić.
Biało czarna Cleo tu rządzi, jest najmądrzejsza i najdłużej pracuje w dogoterapii, reszta musi się podporządkować. To ona pierwsza podchodzi do dziecka, pierwsza próbuje się zaprzyjaźnić i dopiero, kiedy ustąpi miejsca, do „pracy” przystępują Zoya i Carmen.
Zoya – biszkoptowa suczka, to spokojny pies. Najlepsza do ćwiczeń z sensoryki. Potrafi przez 15 minut leżeć i poddać się głaskaniu, jest absolutnie skupiona na tym zadaniu, do tego stopnia, by pozwolić na swoim ciele układać puzle. To ten właśnie spokój i opanowanie najmocniej oddziałuje na dzieciaki.
Carmen, dopiero się socjalizuje i uczy. Jej sierść, zresztą, całkiem przypadkiem jest mieszanką – biało czarno biszkoptową. To mieszanka dwóch temperamentów: energii w kontaktach z dziećmi nauczyła się od Cleo, a opanowania od Zoyi.
Pan Aleksander, Cleo, Zoya i Carmen, z inicjatywy Fundacji ISKIERKA, rozpoczęli właśnie pracę z dziećmi z oddziału onkologicznego Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Pierwsza wizyta, zawsze jest najtrudniejsza, pies musi poznać nowe otoczenie, ludzi, ale i ich zapachy. To jest już ich praca “ściąganie zapachów”, ale jeszcze nie terapia, bo do tej trzeba się przygotować.
Tym razem było inaczej – dziewczynka, która leżała od tygodni niespodziewanie wstała z łóżka, kiedy zobaczyła psy, zniknął smutek, w oczach zobaczyłem błysk, uśmiech na twarzy, a to jest najważniejszy efekt terapeutyczny.
Pies na receptę?
Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez dr Erikę Friedman z Uniwersytetu Pensylwania, pokazały, że pies czy kot, czekające w domu bardziej mobilizują do walki o zdrowie niż nawet obecność rodziny! W USA terapię z udziałem zwierząt, tzw. petterapię, zapoczątkowano już w latach siedemdziesiątych. Twórcą nazwy i propagatorem metody był psycholog dziecięcy Boris Levision. Zauważył on, że autystyczne dzieci, które nie potrafiły nawiązać kontaktu z dorosłymi, na psy reagowały zaciekawieniem. W Stanach Zjednoczonych psy można trzymać w domach opieki i można je także przyprowadzać do szpitali. U nas to nie takie proste, ze względu na duże obostrzenia sanitarne. A szczególnie trudne jest to na dziecięcych oddziałach onkologicznych.
W Polsce terapia z udziałem psa stosowana jest od 1987 roku dzięki Marii Czerwińskiej – założycielce fundacji Czeneka, a od 2004 roku powołano Polski Związek Dogoterapii. Dogoterapia jest terapią wspomagającą. Na razie tą metodą zajmuje się niewiele osób, bo prowadzić ją powinni licencjonowani terapeuci. W przeciwnym razie osoby takie mogą prowadzić zajęcia, które nie będą terapią, a raczej jedynie zabawą.
Dogoterapia to relacja
Za pierwszym razem dla psa zapach jest najważniejszy, a szpital to szczególne miejsce. Pies musi czuć się w nim komfortowo. Cleo, Zoya i Carmen zobaczyły teren, korytarze, kadrę. Węszyły, węszyły, zabrały zapach, były zaciekawione. Pierwsze spotkanie, to spontaniczne, miały już za sobą, więc kiedy psy zobaczyły dzieci zaczęły szukać z nimi kontaktu. Dzieciaki dążyły do przytulenia psa, ale pies takiej bliskości może nie tolerować, no chyba że jest to jego zadanie. Na pierwszych zajęciach dzieci uczą się jak z psem rozmawiać, a ta rozmowa, to mowa ciała – bo co jeśli się śmiejemy? Pokazujemy zęby, a w psiej mowie to przecież wyraz agresji. Te pierwsze wspólne ćwiczenia .polegają więc na budowaniu relacji, budowaniu zaufania, opanowywaniu leku, eliminacji stresu, budowaniu pewności siebie. Następnym razem mogą to być ćwiczenia słuchowe, bardzo bliski kontakt z psem, może ze stetoskopem; dzieci będą słuchały bicia serca psa. Będą musiały być bardzo skupione, wyciszone, odnaleźć serce, dotknąć i przyłożyć delikatnie słuchawkę. Po reakcji po mimice widać jak to działa. Otwarta buzia, skupienie i wyciszenie. To ćwiczenie potrafi zrelaksować i wyciszyć dziecko na bardzo długi czas.
Pies również czerpie z takiego spotkania. Border Collie są bardzo wymagające, pracują intelektem, a pracując z dziećmi również się rozwijają. Pies czuje się spełniony, kiedy realizuje takie zadanie. Ale po godzinie musi odpocząć.
Szkolenie psów
Psy, które w przyszłości mają uczestniczyć w dogoterapii, wykazują wyraźne predyspozycje do pracy z ludźmi. Nigdy nie ma jednak gwarancji, że finalnie wybrany czworonóg będzie pracował z pacjentami. W psach najpierw wyrobić trzeba posłuszeństwo. Następnym krokiem są kursy specjalistyczne. Trwa to około 2 lata u suczek, i do 3 lat u samców. Od początku psy są socjalizowane i przyzwyczajane do zajęć z pacjentami. W dogoterapii mogą brać udział różne rasy psów z wykluczeniem ras bojowych, stróżujących oraz obronnych. Nie mogą być strachliwe, a brak posłuszeństwa czy szczekliwość jest niedopuszczalna. Stąd zazwyczaj wybierane są psy ras Golden retriever, Labrador retriever i Cavalier King Charles Spaniel ze względu na ich łagodne usposobienie. Często są to również Border Collie czy Beagle.
Dla kogo dogoterapia?
Zajęcia z dogoterapii pomagają: stymulować zmysły: słuchu, wzroku, dotyku, ćwiczyć koncentrację, wyzwalać spontaniczną aktywność, doskonalić sprawność ruchową, okazywać uczucia, rozwijać samodzielność, porozumiewać się z otoczeniem, wzbogacać zasób słów. Korzystać mogą z niej dzieci i dorośli. Wskazana jest w przypadkach dzieci z porażeniem mózgowym, zespołem Downa, przy wszelkich niepełnosprawnościach. Z pomocy psów korzystają dorośli cierpiących na chorobę Alzcheimera. Specjalnie wyszkolony pod tym kątem pies potrafi także wyczuć atak epilepsji i wcześniej „poinformować” o wzięciu odpowiednich leków.
Źródło- Wszystkie zdjęcia wykorzystane w artykule zostały wykonane przez Paulinę Steć.
- Tekst Adrian Urbanek